W ciągu trzech dni przerzuciłem cztery tony dwieście śrutu balastowego, który w żywicy wygląda jak jagodowy kisiel. Trochę plecy od tego bolą, ale kolejny mały etap za mną. Jest radość.
Pierwsze dwieście kilo na zachętę.
Wszystko jest już w środku. Wystarczy zalać.
Ciasto prawie wyszło z formy. Dobrze, że nie zrobił się zakalec.