2014-10-18
Czwartek - szlifowanie szpachli. Piątek - sprzątanie, przygotowanie, itp. Sobota - wielka impreza.
Ekipa znów dopisała. Dzielnie walczyliśmy 8h, a i tak został niezrobiony kawałek w kopkicie (poczeka na następną sesję). Potem znów siedzenie do późna w nocy z nagrzewnicą. Ale teraz, to już... prawie gotowe?
I znów muszę podziękować serdecznym ludziom, którzy poświęcili swój czas mojemu kaprysowi. To jest ogrom pracy, której sam bym nie podołał, a został mi przez nich podarowany. Dzięki.
Zaaferowany, nie zdążyłem zrobić żadnego zdjęcia. Nawet tradycyjnego, ekipy (no i kiedy kończyliśmy, to już ciemno było). Korzystam (zupełnie bez pytania) z cudzej fotki.
25h, w sumie 478.
Wydralog by Whocares