2024-05-11
No i dobrnęliśmy do jedenastego sezonu. Aż mnie samemu ciężko w to uwierzć, bo przecież ledwo chwilę temu skręcałem pierwsze listewki w Urszulinie. A to już 10 lat minęło.
Od początku ruszam z kwestią kluczową, czyli składaniem masztu. W końcu dostałem komplet zamówionych części i ruszam z ich montażem. Po przymiarkach stelaż, na którym będzie oś obrotu całego składania, wrócił do zakładu ślusarskiego na spawanie stopek. Perspektywy rysują się obiecująco. To ostatni krytyczny moment budowy. Reszta to już drobiazgi.
Zmontowałem też do końca linię wału, która czekała na to od wielu lat. Podłączyłem przegub z łożyskiem oporowym, które łączą wał napędowy z przekładnią oraz dławicę, a i nawet rurkę, która doprowadza wodę do smarowania (tejże dławicy). A na zewnątrz kończy się to wszystko śrubą, która wreszcie została wydobyta z kartonowych odmentów. Nawet ster z rozpędu złożyłem do końca. Niestety okazało się, że system składania, który tam wymyśliłem, nie spełnia oczekiwań. Niby chodzi, ale strasznie ciężko. Potrzebne będzie większe przełożenie.
Wróciłem też do tematu pompy zęzowej, bo poprzednia wcale nie wybierała wody tak dobrze, jak obiecywał producent. Kupiłem inną i ta wysysa znacznie lepiej - zostawia jakieś pół centymetra wody, zamiast trzech, jak ta wymieniona. Tyle że z tą nową jest problem, gdzie i jak ją zamontować. Muszę więc dokupić specjalne złącza kolankowe, żeby rurki z pompy inaczej wyprowadzać. Prace w toku.
Pierwsze koty za płoty, licznik godzin bije dalej. Ale mam już przed oczami wizję wodowania. Bo to już chyba najwyższa pora.
+30h [4368]